Co sądzić o ludziach, którzy zmieniają wyznanie?

Czy o człowieku, który był rzymsko-katolikiem, potem członkiem Organizacji „Świadków …”, a teraz jest Adwentystą, Baptystą lub członkiem innej społeczności można powiedzieć, że „handluje wiarą”?… 

            Polskie społeczeństwo, o którym mówi się, że jest jednolite religijnie (pono 95% Polaków, to katolicy, choć jest to szacunek mocno przesadzony), cechuje się niechęcią do wszelkich dociekań, które mają na celu sprawdzenie wyznawanych przez siebie zasad wiary i odbywanych praktyk religijnych. Natomiast ludzie, którzy postanowili biblijnie zweryfikować swe poglądy, natychmiast zyskują tutaj status osób podejrzanych i „duchowo zainfekowanych”, od których trzeba się trzymać z daleka… Hierarchia kościelna od wieków dba o to, by tak własnie myśleli i reagowali parafianie. Kościół, jak kiedyś bezwzględnie budował swoją hegemonię, tak teraz równie bezwzględnie jej strzeże. Obowiązkiem wiernych jest posłuszne wykonywanie poleceń płynących z Watykanu, z kurii, z probostwa… Nieposłusznym daje się odczuć, jak niestosowna jest ich postawa. 

            Jednak myślące jednostki „wychylają się”: zaczynają czytać Biblię i… poszukiwać! 

            Ale tu właśnie zaczyna się pewien problem. Bo poszczególne wyznania, z którymi osoba taka się kontaktuje, w różnym stopniu zbliżają się do Prawdy Bożej, jaką zawiera Pismo Święte – choć wszystkie one razem i każde z osobna uważa i twierdzi, że zwiastuje pełnię Prawdy! I tu należy postawić trzy ważne pytania: 

            1. Jaką szansę ma poszukujący, by zaraz na początku natrafić na społeczność, która jest najbliżej Prawdy? 

            2. Czy jest coś dziwnego w tym, że poszukujący zazwyczaj staje się członkiem tego wyznania, z którym najpierw nawiązał kontakt? 

            3. A co ma zrobić – co powinien zrobić – poszukujący, jeśli w pewnym momencie doszedł do wniosku, że wyznanie, którego stał się członkiem, myli się w niektórych naukach? 

             

             

                         

            Ci, którzy znaleźli się w takiej sytuacji i głęboko przeżywają wszystkie związane z tym rozterki i emocje, wiedzą, jak ważne (i bolesne) jest każde z tych pytań! 

            Odsuń jednak na bok emocje i spójrz na sprawę z dystansu, by się dowiedzieć, w jakiej naprawdę znalazłeś się sytuacji. Jak buchalter w swej księdze dochodów i rozchodów, wpisz „straty” i „zyski”.            

A więc, co straciłeś? 

             

             

             

            Tak, to nie jest komfortowa sytuacja. 

            A jakie są zyski – jeśli w ogóle są? Wbrew pozorom okazuje się, że zyski są ogromne i zdecydowanie przewyższają poniesione straty: 

             

             

             

            Co ma zrobić człowiek, który rozczarował się do zasad wiary społeczności, której jest członkiem, a nie może liczyć na to, że wyznawane tam błędne nauki zostaną zmienione? – Milczeć i tolerować nieprawdę?… Zaniechać poszukiwań?…

            Tego nie wolno zrobić. Chrześcijanin to człowiek, który uparcie i wytrwale poszukuje Prawdy, aż ją znajdzie! 

             

            Czasu poświęconego na szukanie Pana, nawet jeśli to trwa i Jego Prawdę poznajesz „metodą prób i błędów”, nigdy nie uważaj za stracony! Także swego przejścia do innej społeczności wyznaniowej – jeśli tylko głoszone w niej zasady są bliższe Pismu Świętemu, a Ty wzrastasz tam duchowo – nie traktuj jako cofanie się, czy zaczynanie od „zera”. Bo Pismo mówi, że Droga sprawiedliwych jest jak blask zorzy porannej, która coraz jaśniej świeci aż do białego dnia (Przyp. Sal. 4,18). 

             

            Kryterium pierwsze: Kościół Boży za jedyne Źródło Objawienia i Nauki uznaje wyłącznie Pismo Święte! To kryterium eliminuje wszystkie Kościoły i wspólnoty wyznaniowe, które mają dodatkowe źródła: np. tradycję, „natchnione księgi” i pozabiblijnych „proroków”, którzy powołują się na swe „sny”, „widzenia” i „objawienia”. 

            Kryterium Drugie: Kościół Boży wzywa do zachowywania Bożych Przykazań, gdyż „kto mówi:

            Znam Go, a przykazań Jego nie zachowuje, kłamcą jest i prawdy w nim nie ma” (1 Jana 2,4)! 

             

(red.)

(„Głos Kaznodziejski” 1/2008)