Czy cudzołóstwo to wciąż… cudzołóstwo?

Różny jest stosunek chrześcijan do Bożego Prawa, ale również jest różny w stosunku do Dziesięciu Bożych Przykazań – Dekalogu.
   Ale nawet ci chrześcijanie, którzy deklarują, że uznają biblijną wersję Dekalogu, często mają jednak poważny problem z właściwym zrozumieniem, przynajmniej niektórych Przykazań, a tym samym – niestety – z ich akceptacją i przestrzeganiem.
   Nie chciałbym tu robić wywodu na temat Prawa i Dekalogu. Chciałbym razem z czytelnikami przyjrzeć się jednemu tylko Przykazaniu: „Nie będziesz cudzołożył”.
   Mam też świadomość, że problem cudzołóstwa jest zagadnieniem bardzo szerokim i na ten temat napisano już wiele książek i wciąż są pisane, wygłoszono wiele kazań i wykładów i wciąż wygłaszane są nowe.
   Grzech ten jest porównywany i utożsamiany z nierządem i wszeteczeństwem. Grzechem tym określane są nie tylko pozamałżeńskie, seksualne czynności, ale również niestosowny – nieskromny, wyzywający strój, wygląd, zachowanie, mowa itp. itd. Wachlarz grzechów cudzołóstwa czy nierządu jest bardzo szeroki.
   Już same słowa Pana Jezusa: ukazują, ze nie tylko czynne cudzołóstwo jest grzechem ale też:
„A Ja wam powiadam: Każdy, kto z pożądaniem patrzy na kobietę, już popełnił cudzołóstwo w sercu.” (Mat 5,28).
   Ale powyższe słowa zawierają jeszcze jedną przestrogę, skierowaną właśnie do kobiet. Zdarza się, że kobiety swoim ubiorem, zachowaniem często prowokują u mężczyzn zrodzenie się takiego właśnie pożądania, a tym samym stają się również współwinne tego grzechu.
   Ale jak już wspomniałem – pragnę w tym artykule skupić się na czymś innym. Chciałbym mianowicie poruszyć tu jedynie najbardziej istotne kwestie, kwestie dotyczące związków małżeńskich, bardzo precyzyjnie wyjaśnione w Nowym Testamencie, a jednocześnie wielu osobom sprawiające duży kłopot w ich właściwym zrozumieniu i zaakceptowaniu.
   Znamy stosunek Boga do małżeństwa, Boży punkt widzenia. Znamy słowa Pisma Świętego mówiące o nierozerwalności małżeństwa:
„Dlatego opuszcza mężczyzna ojca swego i matkę i łączy się z żoną, tak że oboje stają się jednym ciałem” (1 Mjż 2,24; por Mt 19,5; Mk 10,8; Ef 5,31).
   Dwoje ludzi zawierając związek małżeński, staje się w oczach Boga nierozerwalną Jednością – „jednym ciałem”. Czy można rozdzielić ciało na dwoje? – potrzeba „bolesnego cięcia”. To porównanie ma właśnie ukazać jak silna jest ta więź, jak istotna musi być świadomość nierozerwalności małżeństwa, tego „jednego ciała”, jak wielka musi być dojrzałość, świadomość ale i poczucie odpowiedzialności dwojga wiążących się ze sobą ludzi.
   Jakże często ostatnio widzimy w zawieranych związkach, w zawierających je małżonkach zupełny brak odpowiedzialności i dojrzałości.
   Wiele osób zastanawia się czy jest możliwy rozwód. Czy Słowo Boże pozwala na rozwód, czy Prawo Boże takowy dopuszcza? Różne są sytuacje w związkach małżeńskich, rodzinnych dlatego takie dylematy nie są niczym dziwnym ani wyjątkowym. Wiele osób w rodzinach, w których, krótko mówiąc dzieje się źle, lub bardzo źle (nie chcę się w tym miejscu również zagłębiać bardziej w te problemy, gdyż napisalibyśmy kolejne dziesiątki, setki książek), stawia sobie takie pytania. Nie są niczym wyjątkowym nieprzemyślane, nieudane związki. Nieraz chwilowe zauroczenie i idące w ślad za nim pochopne decyzje skutkują właśnie takimi nieprzemyślanymi i nieodpowiedzialnymi związkami. Nie są obce i omijają te problemy i rozterki również chrześcijan. (Chociaż chrześcijanin – jako osoba dojrzała i odpowiedzialna musi mieć również świadomość – a przynajmniej powinien mieć – właśnie odpowiedzialności i konsekwencji własnych wyborów i podejmowanych decyzji).
   Czy zatem Słowo Boże dopuszcza możliwość rozwodu? W Ewangeliach znajdujemy jeden jedyny powód pozwalający na rozwód:
„A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę – chyba w wypadku nierządu – a bierze inną, popełnia cudzołóstwo.” (Mt 19,9).
   Widzimy, że cudzołóstwo (według innych przekładów: nierząd, wszeteczeństwo, rozpusta), są jedynym uznanym przez Boga uzasadnieniem rozwodu – rozstania się małżonków.
    Niektórzy doszukują się jeszcze innej możliwości i w tym miejscu przytaczają jeszcze jeden powód, znany Pismu Świętemu – gdy w małżeństwie jedno z małżonków jest wierzące a drugie nie. Ale nie jest to niestety właściwe rozumowanie i nie można tak odczytywać Bożego Słowa. Kto tak uważa popełnia poważny błąd, nie dostrzegając zawartej w tych słowach wyraźnej treści. Przyjrzyjmy się tym słowom:
„Tym zaś, którzy trwają w związkach małżeńskich, nakazuję nie ja, lecz Pan: Żona niech nie odchodzi od swego męża! (…) Pozostałym zaś mówię ja, nie Pan: Jeśli któryś z braci ma żonę niewierzącą i ta chce razem z nim mieszkać, niech jej nie oddala! Podobnie jeśli jakaś żona ma niewierzącego męża i ten chce razem z nią mieszkać, niech się z nim nie rozstaje! Uświęca się bowiem mąż niewierzący dzięki swej żonie, podobnie jak świętość osiągnie niewierząca żona przez „brata”. W przeciwnym wypadku dzieci wasze byłyby nieczyste, teraz zaś są święte. Lecz jeśliby strona niewierząca chciała odejść, niech odejdzie! (1 Kor 7,10.12-15).
   Widzimy wyraźnie, że Słowo Boże dopuszcza wyłącznie odejście „strony niewierzącej”; to strona niewierząca może podjąć taką decyzję i tylko niewierząca; czyli jak zarazem wynika z tych słów – stronie wierzącej nie wolno opuścić czy porzucić strony niewierzącej.
    Tak więc wciąż jedynym dopuszczalnym powodem pozostaje – grzech cudzołóstwa.
    Ale tu pojawia się kolejny problem, dla osób, które z tego powodu rozstają się z mężem czy żoną. Osoby te najczęściej próbują „ułożyć sobie życie na nowo”. Szukają nowych partnerów, z którymi wiążą się lub pragną się związać, pragną założyć nowe rodziny. Jest to szczególnym pragnieniem zwłaszcza osób młodych, ale nieobcym tez nieco starszym, które nie zaznawszy często szczęścia i miłości w pierwszym związku, chciałyby niejako „nadrobić” te braki.
   Trudne jest dla nich jednak do zaakceptowania to, że Słowo Boże – nie pozwala na taki „nowy” związek za życia drugiego z małżonków. Według Biblii tylko śmierć jednego z małżonków pozwala drugiej stronie zawierać nowy związek.
„Gdyby więc za jego życia należała do innego mężczyzny, nazwano by ją cudzołożnicą. Skoro zaś mąż umrze, uwalnia się ona spod prawa, i należąc do innego mężczyzny, nie popełnia cudzołóstwa.” (Rz 7,3).
   Niestety, wiele kobiet za życia swoich mężów, niejednokrotnie jeszcze przed rozwodem, czy w ogóle przed rozstaniem wiąże się z innym mężczyzną, obdarzając go uczuciem i oddaniem należnym tylko prawowitemu mężowi, poświęcając mu swój czas, troskę, zainteresowanie, a zaniedbując (może i niekochanego, ale… jednak) męża. To też jest zdrada – to też jest cudzołóstwo. Trudno takie zachowania utożsamić z chrześcijańską postawą.
   Przyjrzyjmy się jeszcze opuszczonemu wcześniej wersetowi, w zamieszczonym wyżej cytacie z 1 Kor r. 7 w którym czytamy ni mniej ni więcej:
„Gdyby zaś odeszła, niech pozostanie samotną albo niech się pojedna ze swym mężem. Mąż również niech nie oddala żony.” (1 Kor 7,11)
   Nic dodać nic ująć – rozwiedziona kobieta ma pozostać samotną. Należy ten nakaz odnieść jednak również do mężczyzn.
    Dlaczego tak? Dlaczego tak – mogą niektórzy pomyśleć – surowy nakaz?
    We współczesnym świecie, widzimy coraz większą swobodę obyczajów. Coraz bardziej liberalne prawo, ale i coraz bardziej liberalne przyzwolenie i akceptacja społeczna skutkuje bardzo lekkim i nieodpowiedzialnym traktowaniem spraw małżeństwa. Wiele osób upatruje w tym wręcz możliwość swobodnego realizowania swoich cielesnych pragnień i pożądliwości. Ale skutkuje to coraz większym upadkiem moralności. Nie można też pominąć milczeniem fakty – ile z tego powodu jest ludzkiej krzywdy, ilu skrzywdzonych partnerów, ale przede wszystkim dzieci.
   Bogu chodzi więc aby uniemożliwić jakikolwiek nadużycia w niewłaściwym wykorzystywaniu „instytucji rozwodu”, ale też niewątpliwie pobudzeniu do większej odpowiedzialności w podejmowaniu tak ważnej życiowej decyzji jaką jest małżeństwo.
   Niewątpliwie pojawi się w tym miejscu pytanie, czy osoba zdradzona, a więc rozstająca się z małżonkiem z powodu grzechu cudzołóstwa – również nie może związać się z nowym partnerem? Tu Słowo Boże również precyzyjnie udziela wyjaśnienia:
„A powiadam wam: Kto oddala swoją żonę – chyba w wypadku nierządu – a bierze inną, popełnia cudzołóstwo. I kto oddaloną bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo.” ( Mt 19,9);
„I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo.” (Mk 10,12);
„Każdy, kto oddala swoją żonę, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo; i kto oddaloną przez męża bierze za żonę, popełnia cudzołóstwo.” (Łk 16,18).
    W powyższych słowach, jeśli uważnie rozważymy ich treść, spostrzeżemy, że właśnie „wzięcie innej żony” jest jednocześnie oddaleniem pierwszej. Jednocześnie, „kto by wziął oddaloną – cudzołoży” Nic dodać nic ująć. Właśnie grzech cudzołóstwa, jest niczym innym jak „oddaleniem” prawowitej małżonki, małżonka a „wzięciem – związaniem się” z inną osobą. Jednocześnie możemy wyraźnie przeczytać –„Kto oddaloną bierze – cudzołoży”, jeśli (m.in. oddalona) żona „wyjdzie za innego popełnia cudzołóstwo”.
   Widzimy zatem wyraźnie, że w świetle Bożego Słowa, jeśli nawet dochodzi do rozstania małżonków – do rozwodu, to każdy kolejny związek, który zawiązują za życia poprzedniego małżonka jest nazwany „cudzołóstwem”!
    Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na to jak bardzo duży nacisk kładzie ap. Paweł na stateczność wdów (1 Tym 5,3-16) , które przecież zgodnie z prawem mogą szukać nowych mężów. O ileż większa stateczność, moralność, skromność, wstrzemięźliwość… jest wymagana od rozwódek, czy rozwodników?
   I tu również znajdujemy jakże wymowne słowa „miej we czci, te wdowy, które są rzeczywiście wdowami” (1 Tym 5,3; por 1 Tym 5,16!).
   Czy zatem godzi się aby rozwódka zachowywała się tak jak wdowa?
   Podsumowując – jak widać wyraźnie (choć wiele osób ma poważny problem ze zrozumieniem, ale jeszcze poważniejszy chyba problem z akceptacją i podporządkowaniem się. Wiele osób zapewne również oburzy ten artykuł.) – jeśli nawet dopuszczone jest rozstanie małżonków, to nie wolno im wchodzić w nowe związki, gdyż zarówno w przypadku męża, jak i żony – popełniają grzech cudzołóstwa!
  Należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden istotny szczegół. Wszystkie grzechy cudzołóstwa, nierządu i wszeteczeństwa, wszystkie zachowania zaliczane do takich grzechów pociągają za sobą i powodują zgorszenia. Są to te grzechy, które szczególnie wywołują i budzą u innych chrześcijan, i powinny budzić – zgorszenie. A pamiętamy słowa Pana Jezusa: „Lecz biada temu przez którego przychodzą zgorszenia…” (Łk 17,1).
   Niektórzy, mający problem z akceptacją Bożego stanowiska w sprawie cudzołóstwa i wszeteczeństwa często też potrafią się „gorszyć” na tych, którzy się gorszą i rzeczywiście (w świetle Bożego Słowa – Bożego Prawa) mają prawo się gorszyć. W ten sposób nie tylko próbują wprowadzać i narzucać własne zasady moralne i etyczne w miejsce Bożych, ale też dowodzą, że nie zrozumieli słów ap.Pawła, który odpowiada im prosto i krótko:
„Dobrze jest nie jeść mięsa i nie pić wina, i odmówić sobie w ogóle tego wszystkiego, co mogłoby stać się przyczyną upadku lub zgorszenia dla bliźniego.” (Rz 14,21).
   Smutne jest i zarazem niepokojące, że wobec rosnącej skali zjawiska (jakim są rozwody), często nawet chrześcijanie, próbują znaleźć „jakieś uboczne rozwiązania”. Ze zrozumiałych skądinąd względów – jakimi jest troska o te osoby, które są stroną ewidentnie i niezaprzeczalnie skrzywdzoną – próbuje się często w społecznościach chrześcijańskich szukać „indywidualnych” rozwiązań, które z jednej strony mają dopuszczać rozwody – z drugiej mają przyzwolić na zawieranie kolejnych związków.
   Takie decyzje, podejmowane przez zarządy i starszych niektórych społeczności muszą budzić poważny niepokój – gdyż próbują się sprzeciwiać Bożemu Słowu (poprawiają samego Boga).
   W przypadkach nieudanych małżeństw – osoby dorosłe i dojrzałe, świadome własnych decyzji powinny raczej z całą odpowiedzialnością przyjąć z pokorą konsekwencje własnych błędów, ale pod żadnym pozorem nie naginać i nie przeciwstawiać się Bożej Woli – Bożemu Prawu.
Albowiem:
„Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego.” (1 Kor 8,9.10)

 

KBM