2. do „Domu Ojca”; los tych, którzy pozostaną; zagłada niesprawiedliwych

Do „Domu Ojca”!

Już podkreślono tę biblijną prawdę, że na zbawionych oczekuje Niebo. Tak właśnie uczy nas Słowo Boże, o tym Jezus Chrystus zapewnił nas, gdy powiedział: „Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzcie w Boga i we mnie wierzcie! W domu Ojca mego wiele jest mieszkań; gdyby było inaczej, byłbym wam powiedział. Idę przygotować wam miejsce. A jeśli pójdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę znowu i wezmę was do siebie, abyście gdzie ja jestem i wy byli” (Jan 14,1-3).

Zbawiciel zwraca naszą uwagę nie na Ziemię, ale na Niebiosa. Zapewnia, że nie zapomni o nikim ze Swych naśladowców. Obiecuje, że gdy powróci, zabierze z sobą dzieci Boże do Domu Ojca! Tam, gdzie czeka na nas „wiele mieszkań„.

Nauka ta ma mocne podstawy biblijne. Już wcześniej Jezus powiedział, że kto w Niego wierzy, jest człowiekiem o niebiańskim powołaniu, i stwierdził, że Jego wierni naśladowcy nie są z tego świata: „Gdybyście byli z świata, świat miłowałby to, co jest jego; że jednak ze świata nie jesteście, ale Ja was wybrałem ze świata, dlatego was świat nienawidzi” (Jan 15,19); „Ja dałem im słowo twoje, a świat ich znienawidził, ponieważ nie są ze świata, jak Ja nie jestem ze świata” (Jan 17,14).

Zabrania z Ziemi, przy powtórnym przyjściu Pańskim oczekiwał też ap. Paweł. W Liście do Filipian napisał „Aleć nasza rzeczpospolita jest w niebiesiech, skąd też Zbawiciela oczekujemy, Pana Jezusa Chrystusa” (3,20 BG).

W omawianym już wcześniej fragmencie Pierwszego Listu do Tesaloniczan 4,13-17, w którym została opisana scena zmartwychwstania sprawiedliwych i ich spotkanie z Chrystusem,

w wersecie 17. czytamy: „Potem my, którzy pozostaniemy przy życiu, razem z nim porwani będziemy w obłokach w powietrze, na spotkanie Pana; i tak zawsze będziemy z Panem”. Werset ten uściśla, że spotkanie z przychodzącym Panem nastąpi nie na powierzchni naszej ziemi, lecz ponad Ziemią – I to stamtąd, wypełniając Swoją obietnicę (Jan 14,3), Jezus Chrystus zabierze zbawionych do „Domu Ojca”, abyśmy byli tam, gdzie On przebywa!A więc przychodzący Zbawiciel nawet nie dotknie Ziemi, lecz tylko się do niej zbliży! A lud Boży zostanie zabrany z Ziemi, by spotkać się ze swym Panem „na obłokach”, i zaraz potem odejść z Nim do Nieba!

To jednoznacznie kończy dyskusję o miejscu pobytu sprawiedliwych w okresie Millenium. Nie będą oni królować z Chrystusem na Ziemi, lecz w Niebie! I to właśnie dlatego konieczna jest przemiana ciał sprawiedliwych – jak o tym już mówiliśmy – Gdyby Tysiącletnie Królestwo Chrystusa było królestwem ziemskim, wówczas przemiana ciał byłaby bezcelowa, bowiem w ziemskim świecie, człowiek żyje w ziemskim ciele! Na początku, kiedy Pan Bóg stworzył człowieka „z prochu ziemi” (1 Mjż 2,7; 3,19), na mieszkanie dał mu Ziemię, natomiast Niebo przeznaczył dla istot duchowych. Taka jest natura rzeczy; Ziemia – dla istot ziemskich, Niebo – dla istot duchowych.I dlatego, gdy w dniu powtórnego przyjścia Jezusa, sprawiedliwi zostaną przemienieni w nieskazitelne

i nieśmiertelne – duchowe ciała – podobne do uwielbionego ciała Chrystusa (Flp 3,20.21), zostaną zabrani do Nieba. Tam, w „Domu Ojca”, pozostaną z Chrystusem przez „tysiąc lat”„…Ci ożyli i panowali z Chrystusem przez tysiąc lat […] Błogosławiony i święty ten, który ma udział w pierwszym zmartwychwstaniu; nad nimi druga śmierć nie ma mocy, lecz będą kapłanami Boga i Chrystusa i panować z nimi będą przez tysiąc lat” (Obj 20,4.6).

Los tych, którzy pozostaną!

Powtórne przyjście Jezusa Chrystusa, zmartwychwstanie i przemiana ciał zbawionych oraz zabranie dzieci Bożych do Nieba, będzie poężnym wstrząsem dla niewierzących i dla pozornie wierzących!

Słowo Boże mówi, że wydarzenia te dziać się będą bardzo szybko („jak błyskawica” – Mt 24,27; „w oka mgnieniu” – 1 Kor 15,51) i napełnią ogromną trwogą serca i umysły niewierzących oraz tych, którzy zaniedbali się w swej wierze i wierności. Mówiliśmy już o przerażeniu i trwodze ludzi, którzy w jakimś momencie uświadomią sobie, że ich najbliźsi zostali zabrani (por. Łk 17,34-37)! Do tego należy dodać grozę wydarzeń towarzyszących przyjściu Pana; gdy wystąpią gwałtowne, wcześniej nieznane zjawiska w świecie przyrody, gdy rozprzęgnie się porządek niebios, a Ziemia zadrży w swoich posadach!…

Słowo Boże, które mówi, że wszyscy mieszkańcy naszej planety „ujrzą Syna Człowieczego, przychodzącego na obłokach nieba z wielką mocą i chwałą” (Mt 24,30; Mk 13,26; Łk 21,27), nie podaje jednak szczegółów i nie precyzuje, na ile dokładne i pełne będzie ich widzenie przychodzącego Pana. Należy jednak założyć, że ich percepcja będzie zasadniczo inna, niż sprawiedliwych. Bo oni będą widzieć tylko to, co może zobaczyć człowiek, natomiast przemienione, odziane w nieśmiertelność dzieci Boże zobaczą Pana <twarzą w twarz> – tylko oni ujrzą Go„takim, jakim jest” (1 Jan 3,2)! Na ten temat wiemy i możemy mówić tyle, i tylko tyle. Reszta jest Bożą tajemnicą.

Nie ma natomiast żadnej wątpliwości, co do tego, że niesprawiedliwi będą świadomymi obserwatorami i uczestnikami wydarzeń związanych z powtórnym przyjściem Jezusa Chrystusa, ani co do tego, że wydarzenia te wpędzą ich w grozę i napełnią wielkim przerażeniem: „… i wtedy biadać będą wszystkie plemiona ziemi…” (Mt 24,30). Tym bardziej, że dotrze do nich w końcu, iż lud Boży został już zabrany!

Sytuacja niesprawiedliwych będzie wówczas taka, jak sytuacja ludzi w przededniu Potopu, w dniu, w którym Noe wraz z rodziną znalazł się w korabiu. Tam oni byli już bezpieczni, natomiast cała ludzkość ówczesnego świata stanęła wobec nieuchronnej zagłady. Po raz drugi było tak w Sodomie i

Gomorze owego pamiętnego dnia, gdy Lot opuścił grzeszne miasto i dotarł do Soaru (1 Mjż 19,15-23). Nieprzypadkowo do tych właśnie wydarzeń odwołał się Pan Jezus, gdy mówił o ostatnich chwilach tego świata: „A jak było za dni Noego, tak będzie za dni Syna Człowieczego. Jedli, pili, żenili się i za mąż wychodzili aż do dnia, kiedy Noe wszedł do arki i nastał potop i wytracił wszystkich. Podobnie też było za dni Lota: jedli, pili, kupowali, sprzedawali, szczepili, budowali. A w dniu kiedy Lot wyszedł z Sodomy, spadł z nieba ogień z siarką i wytracił wszystkich. Tak też będzie w dniu, kiedy Syn Człowieczy się objawi” (Łk 17,26-30).

Tego dnia ludzkość stanie przed gwałtowną i nieuchronną zagładą, której nic już nie powstrzyma!

«Mieli oczy, lecz nie widzieli…»!

A przecież do swego losu świat dojrzewał stopniowo. I trwało to wystarczająco długo, by każdy rozsądny człowiek mógł się zorientować w zagrożeniach i uratować swoje życie. O nadciągającej katastrofie ostrzegały, nasilające się z każdym dziesięcioleciem, wydarzenia w życiu politycznym i gospodarczym, społecznym i religijnym naszego świata, w którym kryzys gonił kryzys, nieprawość sięgała zenitu, a krzywda milionów wołała o pomstę do Boga. Każdego dnia z głośników radiowych i ekranów telewizyjnych płynęły informacje, które nie pozostawiały cienia wątpliwości, co do tego, że nad naszym światem, jak kiedyś nad państwem babilońskim, Boża ręka pisze już tragiczne słowa: „MENE, MENE, TEKEL…” (Dan r. 5.)!

A tymczasem źli ludzie, inspirowani przez duchowe, demoniczne moce, wciąż wytwarzali coraz straszliwsze i coraz bardziej skuteczne środki zniszczenia, przygotowując się do wojny. Owszem, werbalnie temu zaprzeczali, głosząc umiłowanie pokoju. I nawet najwięksi zbrodniarze wśród polityków, dla własnej korzyści rozlewający niewinną krew, obracający w perzynę ogromne miasta i całe kraje, niszczący przeciwnika i ludność cywilną napalmem i bombami fosforowymi, stroili się w szaty obrońców sprawiedliwości i demokracji. Królowały obłuda, kłamstwo i manipulacja. Możni tego świata co innego mówili, a zupełnie co innego robili i – jak to opisał prorok Daniel – „mając w sercu złe myśli i siedząc przy jednym stole, okłamywali się nawzajem” (Dan 11,27)…

O zbliżającej się zagładzie od dawna w Swoim Słowie, Biblii, ostrzegał także Bóg. To przecież On posyłał Swoich posłańców, by uświadamiali ludziom ich tragiczne położenie, by ostrzegali przed nieuchronnymi konsekwencjami bezmyślnego, grzesznego postępowania, i by wskazywali drogę ratunku. To z Jego polecenia każdego dnia do milionów drzwi stukali posłowie Ewangelii, by nakłonić ludzi do zaangażowanej lektury Pisma Świętego, Księgi, w której jest światło, wiedza i życie… Tam Najwyższy informował nie tylko o tym, że Jego Opatrzność wciąż jeszcze czuwa nad światem (por. Obj 7,1-3), ale i o tym, że ochrona ta już wkrótce zostanie cofnięta, a stanie się to wtedy, gdy wskutek zwiastowania Ewangelii resztka szczerych ludzi przyjmie Bożą Prawdę, odrodzi się „z wody i z Ducha” (por.Jan 4,23.24) i tym samym zostanie„zapieczętowana” do zbawienia (Obj 7,1-3)!

To wszystko zostało objawione. O tym wszystkim ludzie mogli się dowiedzieć, uwierzyć i uratować swoje wieczne życie. Niestety, wybrali obojętność i… śmierć!

Napisałem już wcześniej, że – zgodnie z 1 Tes 5,1-3 – jednym z ostatnich znaków przyjścia Jezusa Chrystusa będzie walka o pokój i bezpieczeństwo. Niektórzy komentatorzy rozumieją nawet, że w wersetach tych zapowiedziano podpisanie ogólnoświatowego traktatu, który będzie zawierać gwarancje pokoju i bezpieczeństwa dla wszystkich narodów. Ktoś zauważył trzeźwo, że w takim przypadku byłby to traktat podpisany na beczce prochu, do której podpalono już lont!… Potwierdzają to końcowe słowa wskazanego fragmentu: „Gdy mówić będą: Pokój i bezpieczeństwo, wtedy przyjdzie na nich nagła zagłada, jak bóle na kobietę brzemienną, i nie umkną”!

Faktycznie, nawet zagwarantowany, pokój taki nie miałby szans na realizację. Bo grzeszny człowiek nie jest w stanie, tym bardziej w obecnej dramatycznej sytuacji – zagwarantować i zabezpieczyć pokój światu. Słowo Boże surowo ocenia ludzkie możliwości w tym względzie: „Lecz bezbożni są jak wzburzone morze, które nie może się uspokoić, a którego wody wyrzucają na wierzch muł i błoto. Nie mają pokoju bezbożni – mówi mój Bóg” (Iz 57,20.21).

I nadejdzie dzień, w którym okaże się, że wszelkie nadzieje na pokój były złudne. Wtedy śmierć z bliska zajrzy ludziom w oczy. – Czy można wyobrazić sobie ich strach i rozpacz?

Najtrudniejsze chwile przeżywać będą ci, którzy byli blisko Bożej Prawdy, ale zaniedbali odpowiednie przygotowanie. Pozostaną oni na zawsze za «zamkniętymi drzwiami»! Kilka wersetów biblijnych (por. Mt 7,23; Łk 13,24-30) mówi, że będą oni rozpaczliwie szukać ratunku i błagać Pana o miłosierdzie. Oto, co w związku z tym czytamy u proroka Amosa 8,11-13: „Oto idą dni – mówi Wszechmogący Pan – że ześle głód na ziemię, nie głód chleba ani pragnienie wody, lecz słuchania słów Pana. I wlec się będą od morza do morza, i tułać się z północy na wschód, szukając słowa Pana, lecz nie znajdą. W owym dniu mdleć będą z pragnienia piękne panny i młodzieńcy.”

Osobiście nie mam wątpliwości, że to proroctwo Amosa ma niewątpliwie wymiar eschatologiczny. Bo kiedykolwiek w historii – w okresie Starego Przymierza, czy w Wieku Ewangelii – ludzie gorliwie poszukiwali Boga, On dawał im się znaleźć. I tylko wtedy, gdy skończy się Czas Łaski, poszukiwania Pana będą daremne.

Pan Bóg jest wielki w Swej miłości i nieogarniony w miłosierdziu (Jan 3,16). Kiedy jednak On cofnie Swoją Łaskę i zacznie wymierzać sprawiedliwość – nie ma żadnej litości! I dlatego powinniśmy stale pamiętać o ostrzeżeniu, że „straszną rzeczą jest wpaść w ręce Boga żywego” (Hbr 10,31)!

Zagłada niesprawiedliwych

Mówiąc o zbliżającej się zagładzie naszego świata, skoncentrowałem się przede wszystkim na zagrożeniu militarnym, głównie na niebezpieczeństwie totalnej wojny nuklearnej, która jest w stanie zniszczyć wszelkie życie i w perzynę obrócić naszą planetę. Jest to zagrożenie realne i bliskie – niemal na wyciągnięcie ręki. Powrócę do niego poniżej.

Ale nie jest to jedyne niebezpieczeństwo zagrażające Ziemi. Bo Pan Jezus powiedział, że obok klęsk żywiołowych i tragedii społecznych, takich jak trzęsienia ziemi, zarazy i głód, pojawił się także „straszne widoki, i znaki ogromne z nieba” (Łk 21,11), a „ludzie omdlewać będą z trwogi w oczekiwaniu tych rzeczy, które przyjdą na świat, bo moce niebios poruszą się” (Łk 21,26). – Jakie niebezpieczeństwo miał na myśli Zbawiciel?

Nie od dziś wiadomo, że poważnym zagrożeniem dla Ziemi są asteroidy i planetoidy. Są to bryły materii kosmicznej o średnicy od ok. kilometra, do ok. ośmiuset kilometrów. Ten «gruz kosmiczny» krąży po różnych orbitach, a główne skupisko znajduje się pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza. Gdyby jedna z takich brył, choćby tylko kilkusetmetrowej średnicy, znalazła się na kursie kolizyjnym z Ziemią i doszło do katastrofy, następstwa byłyby wprost niewyobrażalne! I jeśliby nawet Ziemia utrzymała się na swej okołosłonecznej orbicie, dymy wznieconych wówczas pożarów i wzbity w przestrzeń pył, na całe dziesięciolecia, jeśli nie stulecia, pogrążyłyby naszą planetę w gęstych ciemnościach, sprowadzając nową epokę lodowcową. Oczywiście nie mogło by być wówczas mowy o przetrwaniu nie tylko ludzi, ale nawet najprostszych form życia! Dodajmy, że ogromne niebezpieczeństwo niesie z sobą nie tylko bezpośrednia kolizja, ale nawet zbyt bliski przelot asteroidu!

Wieści o tym zagrożeniu docierają do szerszego ogółu co jakiś czas. W roku 2001- zostaliśmy zelektryzowani informacją o asteroidzie, który ma podobno zagrozić Ziemi w roku 2016. Przez kilka tygodni było na ten temat dość głośno, a potem wszystko ucichło… Zaś ostatnio dowiedzieliśmy się, że 14. lipca 2002. roku niewielki asteroid przemknął obok nas w odległo.ci zaledwie… 100 tysięcy kilometrów! «Zaledwie», gdyż – biorąc pod uwagę odległość Księżyca od Ziemi (384700 km) – jest to zaledwie ok. 1/4 tego dystansu! Co by się z nami stało 14. lipca 2002 roku, a więc już ponad trzy lata temu, gdyby ów asteroid znalazł się w odległości np. 50 tys. kilometrów, lub mniej?!… A już na pewno nie można wykluczyć, że któregoś dnia porazi nas wiadomość, że ogromny blok skał i żelaza zmierza

wprost w naszym kierunku! – Z jakimi uczuciami będziemy się wówczas wpatrywać w niebo, licząc dni i godziny, które nam jeszcze pozostały?… A na razie jest marzeniem, by ludzkość zdołała wtedy – jak to ukazują poświęcone tej problematyce filmy science fiction – rozbić taki asteroid ładunkami nuklearnymi w bezpiecznej dla Ziemi odległości!

Zastanawiam się, czy to właśnie miał na myśli Pan Jezus, gdy mówił o poruszeniu mocy niebieskich” oraz „strasznych widokach i ogromnych znakach z nieba”? Dziś Boża Opatrzność wciąż jeszcze czuwa nad naszą ziemską ojczyzną (Obj 7,1-3), bo wciąż jeszcze trwa Czas Łaski. Ale ochrona ta już wkrótce zostanie cofnięta!

Niezależnie od udziału, jaki w spustoszeniu Ziemi i zagładzie niesprawiedliwych będzie mieć kosmos, Biblia objawia, że ludzkość zginie przede wszystkim z własnej ręki: „Wszakże ta ziemia spustoszona będzie dla obywateli swoich, dla owocu wynalazków ich” – czytamy w Słowie Bożym (Mich 7,13 BG).

Wiele cennych informacji na ten temat znajdujemy w Apokalipsie Św.Jana, zwłaszcza w szesnastym rozdziale tej księgi, w wersetach od 13 do 21:

– Napisano tam, że w dniach ostatecznych szatan („smok”) zainspiruje swych ziemskich przedstawicieli („zwierzę” i „fałszywego proroka”), by podjęli intensywną ofensywę dyplomatyczną, której celem jest zgromadzenie armii całego świata „na wojnę w ów wielki dzień Boga Wszechmogącego.”

– Ta diabelska ofensywa odniesiesukces i w pewnym momencie armie świata będą gotowe do ostatniej już w dziejach ludzkości wojny. Natchniony tekst mówi: „I zgromadził ich na miejscu, które po hebrajsku nazywa się Armagedon.” Nie zapomnijmy, że będą to armie przygotowane do wojny nuklearnej.

– Ale oto w momencie, gdy przygotowania do wojny wejdą w fazę finalną, nadejdzie Pan! Nagle tekst biblijny odwraca uwagę od Ziemi i kieruje na Niebo: „Oto przychodzę jak złodziej; błogosławiony ten, który czuwa i pilnuje szat swoich, aby nie chodzić nago i aby nie widziano sromoty jego”!

– Zaraz potem: „siódmy [anioł] wylał czaszę swoją w powietrze; i rozległ się ze świątyni od tronu donośny głos mówiący: Stało się. I nastąpiły błyskawice i donośne grzmoty, i wielkie trzęsienie ziemi, jakiego nie było, odkąd człowiek istnieje na ziemi; tak potężne było to trzęsienie. I rozpadło się wielkie miasto na trzy części, i legły w gruzach miasta narodów. I wspomniano przed Bogiem o wielkim Babilonie, że należy mu dać kielich wina zapalczywego gniewu Bożego. I znikły wszystkie wyspy i gór już nie było.”!

Te same wydarzenia opisane w 6. rozdziale księgi Objawienia, zawierają jeszcze informację o zniszczeniu ziemskiej atmosfery, która prawdopodobnie rozpadnie się w wyniku nuklearnego uderzenia: „A niebo znikło, jak niknie zwój, który się zwija, a wszystkie góry i wyspy ruszone zostały z miejsc swoich. I wszyscy królowie ziemi i możnowładcy, i wodzowie, i bogacze, i mocarze, i wszyscy niewolnicy, i wolni ukryli się w jaskiniach i skałach górskich. I mówili do gór i skał: Padnijcie na nas i zakryjcie nas przed obliczem Tego, który siedzi na tronie. I przed gniewem Baranka, albowiem nastał ów wielki dzień ich gniewu, i któż się może ostać?” (w. 14-17).

– W odpowiedzi na to pytanie, napływają słowa ap. Pawła z (omawianego już powyżej) fragmentu z 1 Tes 5,1-3: „… wtedy przyjdzie na nich nagła zagłada, jak bóle na kobietę brzemienną, i nie umkną”!

„Wojna Boga Wszechmogącego”

, w kręgach chrześcijańskich zwana popularnie Armagedonem, napełni trwogą wszystkich nieprzyjaciół Najwyższego i przyniesie im totalna klęskę. Już przez Sofoniasza Pan Bóg mówił: „Bliski jest wielki dzień Pański, bliski i śpieszny bardzo głos dnia Pańskiego; tam i mocarz gorzko wołać będzie! Dzień gniewu będzie ten dzień, dzień utrapienia i ucisku, dzień zamieszania i spustoszenia, dzień ciemności i chmury! Dzień trąby i trąbienia przeciwko miastom obronnym i przeciwko basztom wysokim. W który ludzi utrapieniem ścisnę, że jako ślepi chodzić będą, ponieważ zgrzeszyli przeciwko Panu; i wylana będzie krew ich jako proch, a ciała ich jako gnój. Ani srebro ich, ani złoto ich nie będzie ich mogło wyrwać w dzień gniewu Pańskiego; bo ogniem zapalczywości jego będzie ta wszystka ziemia pożarta, przeto, że zapewne koniec prędki uczyni wszystkim obywatelom ziemi.” (Sof 1,14-18 BG).

Sofoniaszowi wtóruje prorok Izajasz: „Oto nadchodzi dzień Pana, okrutny, pełen srogości i płonącego gniewu, aby obrócić ziemię w pustynię, a grzeszników z niej wytępić. Gdyż gwiazdy i ich planety nie dadzą swojego światła; słońca zaśmi się zaraz, gdy wzejdzie, a księżyc nie błyśnie swym światłem. I nawiedzę okręg ziemski za jego złość, a bezbożnych za ich winę; i ukrócę pychę zuchwalców, a wyniosłość tyranów poniżę!”(Iz 13,9-11).

W wojnie Armagedonu, gdy dojdzie do konfrontacji potwornych niszczących sił, życie na Ziemi ulegnie całkowitej zagładzie: „Na pewno zmiotę wszystko z powierzchni ziemi – mówi Pan. Zmiotę ludzi i bydło, zmiotę ptactwo niebieskie i ryby morskie. I sprawię., że bezbożni upadną, i wytępię ludzi z powierzchni ziemi – mówi Pan.” (Sof 1,2.3).

Ale nie tylko to. Człowiek dysponuje dzisiaj tak straszliwymi mocami, że nie ma żadnej przesady w obawach, iż Ziemia może zostać wybita ze swojej orbity!…

Ludzie po niewczasie zdadzą sobie sprawę, jak straszne siły zostały rozpętane w tej wojnie. Wreszcie uświadomią sobie i to, że wyższa od ludzkiej potęga, potęga Boża walczy przeciwko nim. Świadomość ta wywoła jeszcze większe przerażenie: „Groza i przepaść, i pułapka na ciebie, mieszkańcu ziemi. I będzie tak, że kto będzie uciekał przed okrzykiem grozy, wpadnie w przepaść, a kto wyjdzie z przepaści, uwikła się w pułapkę, gdyż upusty w górze się otworzą, a ziemia zadrży w posadach. W bryły rozleci się ziemia, w kawałki rozpadnie się ziemia, zatrzęsie i zachwieje się ziemia. Wkoło zatacza się ziemia jak pijany i kołysze się jak budka nocna. Zaciążyło na niej jej przestępstwo, tak że upadnie i już nie powstanie. I stanie się w owym dniu, że Pan nawiedzi wojsko górne w górze, a królów ziemi na ziemi…” (Iz 24,17-21).

W powyższym fragmencie proroctwa występuje zastanawiająca wzmianka o «otwarciu się upustów w górze», co znów każe nam spojrzeć w niebo i pomyśleć o zagrożeniach, jakie mogą przyjść z kosmosu. Podobne wyrażenie znajduje się w księdze Rodzaju i jest związane z Potopem. Czytamy tam, że z «otwartych upustów nieba» runęły na ziemę masy wód, które położyły kres pierwszemu światu (1 Mjż 7,11). Czy w Armagedonie Najwyższy posłuży się tym razem pociskami kosmicznymi – asteroidami, lub gradem meteorytów? I czy to właśnie o tym mówi Obj 16,21: „I spadły z nieba na ludzi ogromne cetnarowe kawały gradu…”?

Wreszcie wszystko się zakończy. Ucichną ostatnie odgłosy walki i zginie wszelki ślad życia (Sof 1,2-3). A spustoszona w Armagedonie, pogrążona w chaosie, wybita ze swej orbity Ziemia, błąkać się będzie w pustce kosmicznej: („… zatrzęsie i zachwieje się ziemia. Wkoło zatacza się ziemia jak pijany i kołysze jak budka nocna”)…

Jesteśmy przekonani, że zbawionych ominie Armagedon, w czym potwierdzi się pewna zasada Bożego działania. – Jak pamiętamy, zanim przyszła zagłada świata przedpotopowego, Noe z rodziną był już bezpieczny w korabiu! A zanim ogień niebieski spadł na Sodomę i Gomorę – Lot także był już w bezpiecznym miejscu. Niewątpliwie podobnie będzie i teraz, zanim rozpęta się ostatnia wojna, lud Boży zostanie zabrany w bezpieczne miejsce – do „Domu Ojca” (Jan 14,1-3; 1 Tes 4,15-17; 1 Kor 15,50-53; Flp 3,20-21).

Stanisław Kosowski

Duch Czasów 4/2005

Biblia